Andrzej Zaniewski

I ciebie ta smycz uwiera...

Od dawna nie czytałem tak wstrząsających, poruszających sumienie i pięknych w swej prostocie drobnych utworów prozą.
O nie! Nie są jednorodne, podobne do siebie, zbliżone chociażby tematycznie. Przeciwnie! Są różne, często skontrastowane, odrębne, a przecież ich artystyczny kształt i rozległość tematu, skondensowanego na jednej, do dwóch kartek maszynopisu, wzbudza nasz podziw i szacunek wobec umiejętności prozatorskiego zapisu dokonanego przez poetkę!
Dotychczas znałem Elik Aimeé z wyjątkowego tomu wierszy zatytułowanego przekornie: Do spalenia, przy czym tytuł ten obarczony był komentarzem: lub czytania, śpiewania, zawsze przy miłości, i to aż w dziewięciu językach!
Zawarte w nim liryczne utwory, przeważnie o charakterze emocjonalnym lub impresyjnym, w niewielkim tylko stopniu, moim zdaniem, zwiastowały prozę tak szczególną, jak miniatury z tomu Smycz, również opatrzonego znamiennym komentarzem: Rzecz o zniewoleniu. Doświadczenie zbiorcze... Chociaż? Filozofia życiowa, świadomość swej kobiecej obecności tu i teraz, potrzeba mówienia głosem pełnym i domagającym się wysłuchania... Tak! To zbliża obie książki: poezję zamyśloną nad uczuciami i prozę niezwykle skondensowaną, bo przecież niektóre z tych jedno-, dwustronicowych utworów można by rozpisać w powieści, scenariusze, dramaty, nawet sagi (kto wie, czy już nie zalegają szuflad autorki?). Ale te, tu nam prezentowane, są to równocześnie opowieści, reportaże, legendy, surrealistyczne i symboliczne formy narracji, zwierzenia i wspomnienia, a ich umiejętne zderzenie, skontrastowanie, uwypuklenie treści (przez umieszczenie przed i za) utworów jakby dopowiadających, podpowiadających, podobnych, a jednak innych, dodatkowo potęguje literacki efekt całości.
Są tu więc małe arcydzieła, jak otwierający książkę Bluszcz o wielowarstwowej wymowie etycznej czy relacja o własnym gniewie i bezradności, zatytułowana Kairuan – nazwa jednego ze świętych miast świata islamu, której bohaterami są bestialsko mordowane szpaki.
Obok lirycznych, subtelnych opowieści o zakochanych „do końca”, o poszukiwaniu szczęścia, o niemożności spełnienia, o wiecznych nadziejach i ciągłej grze pozorów, o miłości, która czasem przerasta, odnalazłem epicką relację na miarę nowel Tadeusza Borowskiego. Nie waham się przywołać tu właśnie jego nazwiska, chociaż mógłbym sięgnąć i po inne wielkie, ale opowieść zatytułowana Honor. Sekundy przed... to jakby rzeka wspomnień narratorki, przenosząca nas w okrutną atmosferę czasów pogardy i zbrodni, bezwzględnych praw wojny, wyrafinowanej nienawiści, walki z przeznaczeniem, bo jest to przecież nadal możliwe... Autorka doprowadziła nas, czytelników do krawędzi psychicznej odporności, ukazując na półtorej stronicy maszynopisu klęskę i triumf człowieczeństwa!
Osobiście cieszę się z jej literackiego tryumfu, z prostych zwięzłych zdań, z opisu pozbawionego patosu i ornamentów retoryki, od których aż roi się we współczesnej naszej literaturze, w pisaniu „o niczym”. U Elik Aimeé tego nie ma. Ale takich opowiadań, jak te, przy którym się chwilę dłużej zatrzymałem, jest tu więcej i chociaż dotyczą odległej już i coraz dalej uciekającej przeszłości, to sądzę, że poruszą serca nawet najmłodszych, nie znających jeszcze wojny czytelników.
W kilku rozmowach autorka zwierzyła mi się, że jej opowiadania powstawały i powstają każdego dnia, od wielu lat, równolegle do szerzej pokazywanej poezji. Odkładane, być może zapomniane czasem, oczekiwały w szufladach na swoją kolej. Dlaczego Elik Aimeé nie publikowała ich wcześniej? Czyżby chciała sprawdzić, czy te prozatorskie drobiazgi wytrzymają próbę czasu? Czy nie zmiecie ich zmiana uczuć, nastroju autorki? Czy może ciężka fala zdarzeń końcówki wieku XX i pierwsze fakty nowego, XXI stulecia? Czyżby nie ufała sama sobie? Czy bała się konfrontacji z dokonaniami innych współczesnych prozaików? Nie sądzę. Jestem pewien jej odwagi, więc nie sądzę, aby którakolwiek z tych przyczyn zadecydowała o długoletnim milczeniu pisarki.
Możliwe natomiast, że zawinił brak czasu. Podróże, obserwacja świata, intensywna praca, ściganie się z życiem i losem, spełnianie marzeń bycia kobietą, nowoczesną kobietą, nieustępliwą, NONKONFORMISTKĄ, niekiedy bardzo zbuntowaną... A małe prozy (nie mylić z małym realizmem!) pokornie czekały na swoją kolej. I doczekały się nareszcie....
„Proszę mi uwierzyć, mam bardzo wiele takich notatek” – tak zakończyła się tamta rozmowa, a mnie pozostaje tylko cieszyć się z tego w imieniu własnym i Twoim, przyszły Czytelniku prozy Elik Aimeé.
Wśród współczesnych polskich pisarek i pisarzy pojawiła się nowa, fascynująca osobowość, autorka krótkich opowieści, często bliskich poezji, a dla nas bardzo ważnych, bo są w nich nasze marzenia, sny, doświadczenia i nadzieje.
I dlatego warto je przeczytać.

 

Powrót